18.01.2023

Ashton Terrel

Cieszyło mnie to, że po całym incydencie z tym frajerem, relacja moja i Rosiego rozwinęła się jeszcze bardziej. Gdzieś tam z tyłu głowy pojawiały się myśli, czy przypadkiem nie odsunie się ode mnie, zbyt przytłoczony tym wszystkim. Na szczęście absolutnie nic takiego nie miało miejsca. Wręcz przeciwnie, spędzaliśmy ze sobą więcej czasu i nie było nawet miejsca na jakąkolwiek niezręczność. 

Już dziś od rana chodził od łazienki, do mojego pokoju, salonu, albo kuchni, w zależności gdzie akurat przebywałem. Namawiał mnie na to, żebym ja również nałożył na twarz maseczkę i nawet dostałem specjalne pozwolenie, przez co mogłem wybrać tę, którą chciałem. Trochę to potrwało, bo przysięgam, że z taką ilością kosmetyków, Ambrose mógłby z powodzeniem otworzyć drogerię, nie żartuję.

Przez jakiś czas zastanawiałem się nawet, dlaczego szykuje się aż tak długo, w końcu mieliśmy tylko wyjść do kawiarni, ale kiedy zobaczyłem, jak przechodzi od siebie do łazienki, po części już ubrany, wiedziałem że bierze to wyjście na poważnie. I w takim razie ja również powinienem. Dlatego schowałem się u siebie i przejrzałem szafę, ostatecznie zakładając moją prawie ulubioną koszulę. Prawie, bo ta ulubiona miała czerwony kolor, a jednak wolałem się postarać i jakoś dopasować barwami do stonowanych kolorów mojego współlokatora.

Właściwie... Może współlokatorki? Sam nie wiem, byłem zaskoczony, gdy słyszałem dzisiaj od niej... Niego(?), mieszane zaimki. Absolutnie mi to nie przeszkadzało, przecież to nie moja sprawa, każdy ma prawo decydować, z czym czuje się bardziej komfortowo i to jak najbardziej zrozumiałe. Żeby nie przeszkadzać w tym rytuale szykowania się, postanowiłem ewentualnie podpytać, jak już będziemy w drodze. Bez naciskania, wiadomo. Równie dobrze zwykła odpowiedź "bo tak lubię", byłaby dla mnie w porządku i nie doszukiwałbym się niczego więcej. I tak bałem się tego, że wyjdę na wścibskiego, nawet jeśli chcę po prostu lepiej go/ją zrozumieć.

Właśnie dlatego odzywając się, starałem używać wobec Rosiego form bezosobowych, żeby co chwilę nie mieszać tych zaimków i nie stwarzać niepotrzebnie krępujących sytuacji. Póki co szło mi nieźle, jednak wolałbym po prostu zwracać się tak, jak dana osoba tego chce, zamiast strzelać na ślepo. Sam nie wiem, jak czułbym się w takiej sytuacji, więc wolałem się upewnić, że niczego nie spieprzę. Dzisiejszym celem było miłe spędzenie czasu i tego wolałem się trzymać.

Podobało mi się to, że ta bliskość między nami była taka swobodna i niezobowiązująca. Kompletnie, jakby to tulenie się na kanapie odblokowało nie tylko szatyna, ale też mnie. Nie zastanawiałem się nawet, czy ma to jakieś głębsze znaczenie. Po prostu byliśmy, robiliśmy to na co mamy akurat ochotę, a tej drugiej osobie ani trochę to nie przeszkadzało. A na pewno, jeśli byłoby inaczej, nie byłoby problemu, aby sobie o tym powiedzieć i nie zrobiłoby się nagle dziwnie.

Idąc za tym, ten pocałunek w policzek, chociaż dość niespodziewany, spodobał mi się. Ogólnie cały Rosie był taki uroczy, chociaż przy tym nadal pewny siebie i bezpośredni. Taka idealna mieszanka jednego i drugiego. 

Idąc za rękę, w stronę nowej kawiarni, na którą ekscytacja Rosiego była tak ogromna, postanowiłem zacząć temat. Ścisnąłem ją za dłoń, a kiedy już wiedziałem, że zwraca na mnie uwagę, uśmiechnąłem się.

- Rosie, słuchaj... Jakimi zaimkami mam się do ciebie zwracać? Nie chcę cię jakkolwiek urazić, no i zależy mi na tym, aby było ci przy mnie komfortowo, a czasami naprawdę trudno jest mówić bezosobowo. Wybacz, jeśli nie przepadasz za takimi pytaniami, nie mam nic złego na myśli. - Miałem nadzieję, że nie odbierze tego jako wścibskość, bo tego naprawdę bym nie chciał.

Rosie spojrzała na mnie zaskoczona, aczkolwiek nie uważałem tego za coś, co miałoby zwiastować coś złego. Wręcz przeciwnie, rozpromienił się.

- Ashie, nie przepraszaj mnie za takie pytania. Nie wiem czy zdążyłeś zauważyć, ale jestem raczej otwarta i cię nie pogryzę - zaczęła i mocniej ścisnęła moją dłoń. - Ogólnie jestem niebinarna, więc to tak różnie bywa z zaimkami... Ale dzisiaj zdecydowanie żeńskie. Chciałbyś, żebym ci mówiła, jak coś będzie się zmieniać? - zapytała, spoglądając na mnie łagodnie.

- O... Okay, to naprawdę wiele wyjaśnia - odparłem rozbawiony i poczułem ulgę, gdy zaczęła mi tłumaczyć co i jak, zamiast powiedzieć, że jest to pytanie nie na miejscu. 

Może po części zacząłem się domyślać, że może to mieć związek z płcią, czy tożsamością, ale wolałem nie wyciągać jakichkolwiek wniosków na własną rękę, bo mogłoby dojść do niepotrzebnych nieporozumień. Natomiast udało jej się z łatwością rozwiać wszelkie moje wątpliwości.

- W sumie to tak, bardzo chętnie przystanę na coś takiego. Na pewno będzie mi łatwiej, a jeśli ty nie masz nic przeciwko, to idealnie. W takim razie, jeszcze raz: Rosie, jesteś dziś piękna. Zresztą, ogólnie jesteś piękna, to oczywiste, ale ta spódniczka naprawdę bardzo ci pasuje. Lubię twój styl - powiedziałem z szerokim uśmiechem i spojrzałem przed siebie, żeby czasami przez chwalenie jej zjawiskowego wyglądu, nie wejść w jakiś śmietnik, albo nie potknąć się o nierówność na chodniku.

Byłem pewien, że słyszy takie komplementy naprawdę często i nie są one dla niej żadną nowością, jednak to nie mogło mnie powstrzymać przed tym, aby zasypywać ją jeszcze większą ilością miłych słów, nawet jeśli, były one tak oczywiste.